Passa trwa

Passa trwa

Małe derby z Wilkowicami były dużą szansą na zwycięstwo...

Od samego początku spotkania było jednak wiadomo że nie będzie to spacerek. Już w pierwszej akcji goście mocno zaatakowali. Najpierw zblokowany strzał napastnika wyszedł na rzut rożny. A z tegoż rzutu rożnego, po dośrodkowaniu strzał na bramkę miejscowych trafił w poprzeczkę.W odpowiedzi biało niebiescy po bardzo dobrym wrzucie piłki z autu dał szansę Gębali. Jednak nasz kapitan nie potrafił pokonać bramkarza znajdując się z nim oko w oko i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Po wymianie ciosów jaką zafundowali kibicom piłkarze obu ekip w pierwszych minutach przyszedł czas bardziej wyrównanej gry z optycznie lekką przewagą gości z Wilkowic. W minucie 15 akcja gości kończy się stosunkowo niegroźnym strzałem z ok 18 metrów. Strzał ten jednak jak się okazało dał prowadzenie przyjezdnym po niezbyt dobrej interwencji golkipera Beskidu. Po strzelonej bramce mecz się zdecydowanie zaostrzył. Było sporo brzydkich fauli, sporo uszczypliwości i sporo błędów sędziego który swoimi kontrowersyjnymi interpretacjami nakręcał negatywnie piłkarzy na murawie. To wszystko spowodowało że do końca pierwszej połowy bardziej niż na bramki kibice liczyli na czerwone kartki. I doczekali się. W ostatniej akcji pierwszej połowy w pole karne Beskidu wpadł skrzydłowy GLKS-u. Zdaniem zdecydowanej większości ludzi będących tego dnia na stadionie Przy Brzóskach był faulowany przez Kowalewskiego arbiter dopatrzył się jednak próby wymuszenia jedenastki i za drugą żółtą kartkę zawodnik Wilkowic musiał opuścić boisko. Perspektywa gry przez całą drugą połowę w przewadze zawodnika napawała optymizmem w obozie Beskidu. Niestety po przerwie Beskid wcale nie był drużyną lepszą od grającej w osłabieniu ekipie Wilkowic. W zasadzie obraz gry się nie zmienił. Tym razem to miejscowi mieli optyczną przewagę z której absolutnie nic nie wynikało. Na dodatek w 65 minucie po solowej akcji zawodnika przyjezdnych strzał nie do obrony poszybował w światło bramki Rozmusa który musiał skapitulować po raz drugi. Po zdobyciu gola goście postawili tak zwany autobus w bramce a bezradni gospodarze bili głową w mur. Od 76 minuty gracze Wilkowic musieli grać w dziewięciu za sprawą bezmyślnego zagrania piłki ręką przez gracza który miał już na koncie żółty kartonik. Kolejne wykluczenie nie pomogło gospodarzom którzy przez 15 minut gry w podwójnej przewadze oddali zaledwie dwa strzały na bramkę. Pierwszy bez problemu obronił bramkarz drugi był oddany w 91 minucie z rzutu karnego. Jedenastka została podyktowana za faul na Kaniku a pewnym egzekutorem okazał się Mateusz Barut. Kolejna przegrana Beskidu stawia naszych graczy w bardzo kiepskiej sytuacji. Do końca rundy pozostały dwa spotkania a rywale w tabeli powoli ale zaczynają odjeżdżać i widmo ostatniego miejsca na koniec rundy staje się coraz bardziej realne!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości