Kolejna porażka...

Kolejna porażka...

Na przełamanie przyjdzie nam jeszcze poczekać...

Ponieważ pomimo zdobyciu aż trzech goli na terenie rywala nasi zawodnicy znów schodzili z boiska pokonani. Spotkanie w Pisarzowicach miało jednego faworyta a miejscowi od początku narzucili przyjezdnym swoje warunki gry. Goście jakby sparaliżowani biegali przez pierwsze minuty po boisku co zostało wykorzystane przez zawodników Pioniera już w 7 minucie gdy to mając piłkę na nodze Niewiadomy popełnił fatalny kiks a silnym strzałem z ok 16 m popisał się miejscowy gracz. Stracona bramka jakby zdjęła blokady z nóg zawodników Beskidu gdyż zaczęli być bardziej aktywni i przekonywujący. W 27 min na prawdziwy rajd lewą stroną zdecydował się Gluza i po wygraniu dwóch przebitek wyszedł sam na sam z bramkarzem gospodarzy i bez problemu go pokonał. Dziesięć minut później rewelacyjna indywidualna akcja napastnika Pioniera. Mijając kolejnych zawodników Beskidu niczym tyczki slalomowe wpadł w pole karne i oddał strzał który został zblokowany przez Kochanika. Piłka odbita przez stopera Beskidu zmyliła Rozmusa który nie zdołał odbić bądź złapać piłki która po drodze jeszcze odbiła się od Urbańca i wpadła do bramki. Minęły trzy minuty a po raz kolejny napastnik gospodarzy niczym wprawiony narciarz mijał kolejnych zawodników Godziszki. Tym razem jednak skutecznym wślizgiem popisał się obrońca Beskidu i zażegnał niebezpieczeństwo. Jak się okazało tylko pozornie gdyż sędzia dopatrzył się przewinienia i podyktował rzut wolny z ok 18 m. Z rzutu wolnego wspaniale przymierzył zawodnik Pioniera i kolejny gol dla gospodarzy stał się faktem. W 43 minucie wydawać się mogło iż rzut wolny z ok 25 m jest nie groźny. Nic bardziej mylego, Do piłki podchodzi Gębala i strzałem w samo okienko daje drugą bramkę Beskidowi. Na przerwę gospodarze schodzili więc z jednobramkowym prowadzeniem. Po przerwie gospodarze jakby nie wyszli na boisko. Beskid był coraz groźniejszy a ofensywne wypady Pioniera kończyły się zwykle niedokładnymi podaniami. W 52 min rzut rożny wykonywany przez gości z prawej strony. Ostra piłka zagrana w pole karne pada łupem Kochanika który strzałem z pierwszej piłki daje wyrównanie w meczu. Kolejny minuty były grane pod dyktando przyjezdnych i gdy wydawało się że kolejne trafienia biało niebieskich są kwestią czasu pada gol dla gospodarzy. Piłka na raty lecz w końcu znalazła drogę do bramki. Pierwsze dwa strzały trafiła w obrońców trzeci już do siatki. Goście starali się szybko odpowiedzieć lecz do akcji wkroczyli sędziowie. Najpierw nie odgwizdali spalonego po którym piątego gola zdobyli miejscowi. Chwile później faulowany w polu karnym był Kopaczka lecz sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Na dobicie gości arbiter boczny zadowolony z siebie iż nie popełnił błędu przy ocenie pozycji spalonej... nie zauważył iż napastnik pomógł sobie przy przyjęciu piłki ręką. Po tym przyjęciu ów napastnik po raz szósty pokonał Rozmus i ustalił wynik meczu na 6-3 dla gospodarzy. W taki więc sposób kolejna przykra porażka Beskidu stała się faktem. Aż dziw bierze że drużyna strzelająca 12 bramek w trzech meczach z tych trzech spotkań wynosi zaledwie jeden punkt. Czekamy więc na pierwsze zwycięstwo naszych graczy w ligowych bojach. Za tydzień czeka nas coś więcej niż mecz. To DERBY.Przeciwnikiem Iskra Rybarzowice.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości