Grad goli w Bujakowie
Spotkanie z Groniem obfitowało w wiele emocji i aż 10 bramek...
Spotkanie od samego początku obfitowało w wiele emocji. W pierwszych duch kwadransach więcej okazji stworzyli sobie gospodarze lecz to zawodnicy Beskid objęli prowadzenie w 20 min po fatalnej interwencji bramkarza Bujakowa i celnym strzale Pępka. W 35 min nieporozumienie między przyjezdnymi zawodnikami umiejętnie wykorzystał napastnik gospodarzy. Upłynęło kolejne 6 minut a Rozmus musiał wyjmować piłkę z siatki gdyż pasywnie zagrali koledzy z defensywy... Po przerwie do przodu ruszył Beskid i jak to ma w zwyczaju nadział się na groźne kontry... Dwukrotnie te kontry zakończyły się zdobyciem bramek. Gdy w 62 minucie Groń zdobył czwartą bramkę wydawało się że jest już po meczu. Nic bardziej mylnego... Od 65 do roboty zabrał się Kanik i dwukrotnie w przeciągu trzech minut pokonał bramkarza Gronia. Godziszczanie złapali kontakt i wiatr w żagle... Groźny nadal był Kanik a swoje robili też Kopaczka i wprowadzony w miejsce Sowy, Barut. Lecz miejscowi tylko czekali na jeden błąd... Ten błąd przytrafił się Dąbrowskiemu w 83 minucie i napastnik miejscowych pokonał Rozmusa lecz dopiero w drugiej próbie gdyż pierwszy strzał drogi do bramki nie znalazł. Stracona bramka od razu pobudziła gości i już w 85 minucie Kopaczka dał nadzieje na pozytywny wynik a w 88 minucie Brut wykorzystał rzut karny podyktowany na nim samym. Hokejowy już wynik nie uległ zmianie choć w 92 min Gębala świetnie przymierzył z rzutu wolnego i tylko niesamowita interwencja golkipera gospodarzy nie wpędziła zawodników Bujakowa w czarną rozpacz. Remis tak na dobrą sprawę nie jest dobry dla obu ekip lecz trzeba przyznać że jest wynikiem sprawiedliwym.
Komentarze