#6pytańdo: Adam Kopaczka i Kamil Baszczyński
Jeszcze niedawno biegali po boiskach w rozgrywkach trampkarzy. Odnosili w nich sukcesy. Dziś coraz częściej można ich spotkać wśród seniorów, gdzie w ostatnich miesiącach ciężko o zwycięstwa. Mimo ostatniej serii porażek obaj się nie poddają. Nadal trenują. Adam Kopaczka i Kamil Baszczyński. Zapraszamy na drugą część #6pytnańdo
Zacznijmy od czegoś prostego. Dokończ zdanie: Piłka nożna to...
Adam Kopaczka: Część mojego życia, odskocznia od problemów, coś czego nigdy nie chce kończyć. Nawet po zakończeniu tej przygody chcę jakoś zostać przy tym sporcie. Nie wiem na razie w jakiej formie. Ale chcę.
Kamil Baszczyński: Piłka nożna to wspaniały sport. Pomaga mi się zrelaksować. Dzięki niemu mogę utrzymać kondycję i fajnie spędzić czas.
W takim razie kto, gdzie i jak zaraził Cię piłkarską pasją?
A.K. Futbol obecny był w moim życiu od zawsze. Od kiedy tylko pamiętam oglądałem mecze. Nie wiem czyja to była zasługa. Ot tak po prostu. Natomiast granie zacząłem z kolegami na boisku szkolnym. Niesamowicie mi się to spodobało i z czasem nawet trochę uzależniło.
K.B. Chodziłem z Adamem do klasy. Chodziłem też na to samo boisko. Graliśmy w tych samych meczach. Niekiedy po różnych stronach barykady. Myślę, że podobnie jak u „Madzi” - to tam wszystko się zaczęło.
Kamil wspomniał o wspólnych meczach. A pamiętacie ten najważniejszy w jakim przyszło wam razem zagrać?
A.K. Ciężko jest wybrać ten jeden najważniejszy, ponieważ każdy mecz jest dla mnie istotny. Ale najbardziej chyba zapadł w pamięci mi baraż z Pionierem Pisarzowice w trampkarzach. 90 minut, które zaważyły na naszym awansie do wyższej ligi. To było niesamowite doświadczenie. Korzystając z okazji pozdrawiam ówczesnego bramkarza z Pisarzowic, który dziś jest moim przyjacielem. Nie sądziłem, że kiedyś spotkamy się poza boiskiem. A jednak.
K.B. Odpowiem krótko: w juniorach, w IV lidze, gdzie wywalczyliśmy awans do III ligi grając z Czarnymi Jaworze.
Wśród kolegów z drużyny na pewno spotkaliście wielu dobrych zawodników. Kto był tym najlepszym?
A.K. Ciężko tak na prawdę wybrać jednego. Jeśli jednak muszę to chyba najbardziej podobała mi się gra Przemka Kopaczki. I nie chodzi tutaj o podobne nazwisko (śmiech).
K.B. Będę bardziej dyplomatyczny. Każdy z nas ma przecież swoje piłkarskie zalety, które umiejętnie wykorzystane, mogą przydać się drużynie. Trudno wytypować kogoś, kto wyraźnie odstaje lub odstawał od reszty.
Pytanie, na które teraz odpowiecie padło już tydzień temu przy okazji rozmowy z Mateuszem Barutem i Pawłem Gluzą. Mowa o piłkarskim idolu. Mieliście takowego?
A.K. Oczywiście! Uwielbiałem oglądać Carlesa Puyola z FC Barcelony.
K.B. Zawodnik, którego najbardziej cenię wciąż gra w piłkę. Grał też, gdy byłem dzieciakiem. Bardzo podoba mi się to, że pomimo upływu lat wciąż prezentuje światowy poziom. To Gianluigi Buffon.
Czas na ostatnie pytanie, w którym nieco „odfruniemy”. Wyobraźcie sobie taką sytuację: wygrywacie 100 milionów złotych. Zainwestowalibyście choć część z nich w nasz klub? A jeśli tak, to w co konkretnie?
A.K. Oczywiście że inwestuję! Gdybym te sto baniek wygrał w najbliższym to na pewno naprawiłbym ogrodzenia i poprawił stan murawy. Poza tym zlecił bym budowę większych szatni, bo z naszą obecną frekwencją treningową wiąże się „ścisk”.
K.B. Coś bym tam odpalił (śmiech). Kupiłbym masę sprzętu i strojów dla wszystkich grup. Później zwołałbym wszystkich piłkarzy i z każdym indywidualnie ustalił czego potrzebuje. Łącznie z takimi rarytasami jak opieka dietetyka czy psychologa.
Komentarze